Dla Anny K
Twoje jesienie malowane słowem
są czymś więcej niż tylko widokiem za oknem.
Jesteśmy podobne w zatrzymaniach, dobieraniu kolorów.
Biedronka jest biedronką a jeż tupie tak samo,
chociaż wędruje inną ścieżką.
Nie widzimy się, lecz wyczuwamy swoją obecność.
W bezkresach nieba, sąsiadujących gwiazdach,
w porannym piciu kawy. Nie przeszkadza, że błękit
nad głową nie do końca jest niebieski.
W gąszczu słów wypatrujemy najprostszych, Docierają
najpewniej i w samo sedno. Wtedy czuję strach,
bo nawet wierszem nic nie mogę zrobić. Zbieram liście,
układam , tłumię w sobie myśli o niebezpiecznych szczelinach.
Maleje czujność, więc wymyślam na poczekaniu słowny spisek
Unosi się ponad polami, lasem. Zaczepia o zawsze zdziwiony
księżyc. Nawet w czasie odpływu. Szum w muszelkach,
pełniej rozkwitają róże i pachnie ziemia, gdy mgła
coraz śmielej tańczy na skraju drogi i myśli.
Tam się przeczuwamy. Wiem, to tak niewiele.
Bogusława Matusiak
Obraz Oli Lubczyńskiej -
No dobrze