lutego 12, 2025

zimne kolory

 


7 listopada 2024 roku zmarła moja Mama...

Bardzo długo trwało nim poradziłam sobie z tym faktem. Dotarło do mnie, że zakończyło się dzieciństwo. Dopóki Rodzice żyją ciągle jesteśmy dziećmi, kiedy odchodzą dociera do nas świadomość, że  objęła nas całkowicie dorosłość...

Nie mogłam pisać, myśleć nawet o pisaniu. Teraz pomalutku wracam...

Wiersz pierwszy to utwór z roku 2014 pisany na Dzień Matki:

połową krwi Twojej we mnie 

utulenie pierwszego krzyku
błękitem oczu i ciepłem dłoni
noszę w sobie

za rękę długo po ścieżkach w nieznane
pewnie prowadziłaś słowami

że dam radę gdy zwolnią się
bezpieczne ramiona
na samodzielne wypłynięcie
w morze

szans zaskoczeń i cierpień
po równo by wypełniła się całość

tak mówiłaś

mówisz mi nadal jeszcze
z lekko zamglonym błękitem
ciepłem pomarszczonych dziś
dłoni przytulam się do nich
gdy czasem brakuje sił

chowam je w swoich i w milczeniu
połową  krwi twojej
dziękuję za każdy jej przepływ
we mnie

Drugi wiersz to nieudolna próba zebrania myśli już obecnie, powstał w styczniu

zimne kolory

powiedziałeś że potrzeba czasu
dzień tydzień miesiąc rok

wyciągam z czeluści pamięci
obrazy na których dłonie i biały bez

zawsze pachnie tak niewinnie
przynosi spokój na chwilę
pomiędzy życiem a odejściem
w pięknym wieku
dziewięćdziesiąt jeden lat
o trzy przerosłaś babcię

ostatnia z rodzeństwa
pisałaś dni jak długo się dało
ostatnie bardziej spokojne
jak samo zaśnięcie
które trudno wyrazić słowami

ciągle się przymierzam
wybieram pędzle farby
wszystkie mają zimne kolory

 

Obraz Etienne GONTIER z Pixabay

2 komentarze:

  1. Pięknie i poruszająco. Takie wydrążenia zawsze odciskają na nas swoje piętno, z czasem, gdy zaczynamy układać codzienność na nowo, zaczynają się rodzić wzruszające wiersze.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak jest jak piszesz, może potrzebuję więcej czasu, by bardziej się otworzyć na myśli, które można zamienić na wersy. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję.

      Usuń