lutego 07, 2025
najzwyczajniej
najzwyczajniej
będę czekał na brzegu rzeki
przytulony do snu jak do poduszki
Tadej Karabowicz
przebieram w palcach niedokończone
plątają się między nieregularnymi
dojrzałe wersy intensywnie pachną
wiosna przynosi to co jeszcze zostało
do wypełnienia w snach tuż przed świtem
gdy niebo jest tak blisko ziemi
wilgotnieją oczy na wątłej granicy
wschodu słońca gdy dotyka skóry
i zachodu kiedy głos zanika w ciszy
doskonale wiem że brzeg jest blisko
od czasu do czasu słyszę szmer wody
zbieram kamienie
i niepoprawnie maluję je na zielono
licząc na wypełnienie jeszcze
białych plam
Obraz earth kiss z Pixabay
Jeszcze w zielone gramy! I tak trzymać, a wiersz bardzo kobiecy! Uściski! ❤️
OdpowiedzUsuńTo prawda, chociaż było trudno dostrzec te zielenie. Teraz jest już troszeczkę lepiej. Pomalutku powraca wszystko do normy. Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń