grudnia 02, 2014
Coś umiera, coś się rodzi
Coś umiera. Coś się rodzi. We mnie, wokół mnie. Nie mówię o mrozie który dotyka policzków, wciska się za kołnierz. Szczypie.
Nabiera kształtów realnych to, co błąkało się po głowie od dłuższego czasu. Trzeba delikatnie wyzwolić się z pajęczych sieci - wirtualnych. Dotknąć ziemi na nowo, zacząć stawiać pierwsze kroki i pozostać na niej.
Tak bym określiła próby stworzenia grupy poetyckiej w swoim mieście. Wszystko wskazuje, że będzie. Zależało mi na tym, by skupić wokół dębowego stołu tych, którzy piszą, którzy mijają się na ulicy i nie wiedzą o sobie nic.Zebrać ich w jedno, by dać szansę wierszom, które chodzą im po głowie, znajdują ujście na kartkach i sa wrzucane do szuflady.
Czas by zostały z niej wyjęte i pokazane w dziennym świetle spojrzeń ludzi, którym poezja nie jest obojętna.
Jaka była, jest i będzie nasza poezja czas pokaże.
A jak jest i czym jest poezja to najbardziej oddaje wiersz Ś.p Tadeusza Różewicza - " Moja poezja"
Moja poezja
niczego nie tłumaczy
niczego nie wyjaśnia
niczego się nie wyrzeka
nie ogarnia sobą całości
nie spełnia nadziei
nie stwarza nowych reguł gry
nie bierze udziału w zabawie
ma miejsce zakreślone
które musi wypełnić
jeśli nie jest mową ezoteryczną
jeśli nie mówi oryginalnie
jeśli nie zadziwia
widocznie tak trzeba
jest posłuszna własnej konieczności
własnym możliwościom
i ograniczeniom
przegrywa sama ze sobą
nie wchodzi na miejsce innej
i nie może być przez nią zastąpiona
otwarta dla wszystkich
pozbawiona tajemnicy
ma wiele zadań
którym nigdy nie podoła
Brak komentarzy: