oczywiste

 


oczywiste


na znak przepływu 

wystąpią przebarwienia

bez spektakularnych granic

z jedną cieńszą linią o nieznane


mam wrażenie 

że nie boję się zmienności

pory roku 

przewidywalne jak kolejna

ścieżka na dłoni 

w jednym kierunku


kolejny zachód słońca 

odkłada się warstwą 

w ciągłej niecierpliwości 

zostawiania śladów 

nie tylko w wierszach


wciąż przemycam światło

i cień który wciąż za mną chodzi 

jeszcze


Zobacz również:

8 Dodaj komentarz

  1. Nie tak łatwo pozbyć się cienia, zwłaszcza gdy światło, chce przebić się na dobre ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie dlatego, że i światło i cień nie mogą bez siebie istnieć, ( chyba że w pochmurne dni ) :)

      Usuń
  2. Jedyną trwałą jest zmienność, choć trudno się do niej przyzwyczaić. Akceptacja jest kluczem. Tak myślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. Każda chwila niesie ze sobą zmianę i to jest stałe :)

      Usuń
  3. Zawsze będzie światło i cień ...gdzie jest światło, tam musi być i cień. A im jaśniejsze światło, tym głębsze cienie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to właśnie chodzi i trzeba to zaakceptować i tyle :)

      Usuń
  4. Światło i cień nie mogą istnieć bez siebie. Musi być równowaga. Piękny wiersz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Twój wiersz jest jak światło przenikające przez liście.
    Zmienność, którą oswajasz, staje się tu spokojem.
    To „jeszcze” na końcu – pięknie zawieszone, jak niedopowiedziana obietnica.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń