sierpnia 26, 2016
Nieproporcjonalnie
Maryli
Wypełniało się naczynie. Rosła świadomość,
że nie zatrzymasz na stałe. Rozmów, gestów,
milczenia. Pełne garście muszą wystarczyć.
Na to co przyszło. Spodziewane od jakiegoś czasu.
Słowa, zamieszkały w ścianach. Ciepło, jeszcze
zasiedziałe w dziś pustym krześle, kubku z zimną.
Herbata ma inny smak, powiało chłodem. Może to przez
ten wiatr w oczy i rosa na trawie nad ranem.
Skurczyła się bezsilność do czarno- białego.
Zamkniętego w ramkach. Urosło nieproporcjonalnie.
Do czasów gdy brama pojawia się tak blisko.
Zbyt blisko na odbiór częstych telefonów, pytań
bez słów. Giną we mgle i nabrzmiewającej wilgoci.
W oczach gdzie jeszcze tyle razem pozostało
już tylko bez.
Bogusława Matusiak
27 sierpień 2016