października 30, 2025

Poranek i chwila zadumy - dwa wiersze

Poranek i chwila zadumy - dwa wiersze

 


Witam wszystkich cieplutko

Dzisiaj dwa wiersze. Pierwszy to wiersz pisany przed spotkaniem z młodzieżą w tym wpisie.

Drugi to refleksja na zbliżający się czas zatrzymania, zadumy nad przemijaniem, życiem i śmiercią...


poranek (wolne ptaki)


październikowy poranek nie wzbudza entuzjazmu

porywisty wiatr wywiewa z oczu resztki snów

kroplami na szybie rozmywa ich znaczenie

pozostają tylko milczące obrazy


na białych kartkach testuję niezależne kolory

kiedy przez skórę wnika mgielna wilgoć

sprawdzają się zawsze w takich okolicznościach

kot mruczy coraz głośniej i wnikliwie patrzy

jakby wiedział dokładnie o czym myślę


wybieram tylko najpotrzebniejsze słowa

by nie przytłoczyć nadmiarem gęstego powietrza

w zgiełku można zagubić to co najważniejsze

trudno będzie wtedy opowiedzieć wolnym ptakom

o tym że nawet cisza ma swój kolor


zagęszczenie


czasami wystarczy kilka myśli

kilka obrazów by wszystko się zagęściło


wtedy pojawia się światło

przechodzi przez imiona twarze oczy

przypomnienie ich koloru 

następuje ot tak

bez pstrykania palcami


wyraźniej słychać strzępy rozmów

które kiedyś umknęły

by powrócić najważniejszym znaczeniem


głośno wybrzmiewa niedokończone

kiedy wracam do źródła 

do ciszy z której wyrosłam

nie przeszkadza mi to zagęszczenie

wszystko można zmieścić w bezdźwięku

ułożyć w dookreślonym porządku


kiedy wiem że nawet chmurność

ma swój czas zaistnienia


Obraz LensPulse z Pixabay

października 27, 2025

Krew z krwi czyli historia pewnego wiersza

Krew z krwi czyli historia pewnego wiersza

 


Witam Was bardzo serdecznie

Zbliża się dzień Wszystkich Świętych. Za każdym razem zatrzymuję się na dłużej i myślę o tych, których nie ma. W tym roku również tak jest, ale jednak troszkę inaczej. Przywołałam wszystkie kobiety z mojego rodu, te, które znałam, te które poznałam tylko z opowiadań i te, które kryją się tylko pod imionami w drzewie. Zdałam sobie sprawę już jakiś czas temu, że jestem ich wypadkową. Patrząc lub słysząc różne historie dotarło do mnie, że mam w sobie siłę tych wszystkich moich prakobiet. Siłę, która wyrosła na ich bezsilności tkwienia w życiu pełnym stereotypów. Walczyłam w ich imieniu, bo one nie mogły, nie potrafiły wyrwać się ze szponów tradycji, głęboko zakorzenionej w świadomości społeczeństwa i czasów w jakich dane im było żyć. Dlaczego? bo bardzo często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nasze poczynania, nasze wybory, decyzje częściowo zapisane są w genach. Łatwo jest z tym pogodzić się, kiedy nasze wspomnienia i doświadczenia są dobre. Gorzej jest, kiedy zdajemy sobie sprawę, że życie naszych przodkiń nie należały do dobrych. 

Początki mojego przeobrażania i walki zaczęły się od wielkiego gniewu, potem przeszłam proces pogodzenia się a na końcu wdzięczność i szacunek.

Co do tego wszystkiego ma wiersz?

Jakiś czas temu brałam udział w kręgu słuchania wierszy. Prowadziła go moja koleżanka po piórze. Słuchałam jak czyta swój wiersz, rozłożyłam go sobie na części i wiedziałam, że jestem gotowa na to odpowiedzieć swoimi wersami. Dlaczego nie wcześniej? Być może dlatego, że wtedy nie był ten czas. Był czas walki a nie pisania. Teraz tak. To był właściwy moment, kiedy wiem, że przełamałam te stereotypy, w których tkwiły moje prakobiety. Skąd to wiem? Stąd, że moje życie było i jest szczęśliwe. Życie mojej córki również a na horyzoncie rośnie najmłodsza przedstawicielka rodu. 

Czy było warto walczyć? Tak. Dla moich pra, dla mnie i kolejnych kobiecych ogniw w rodzie.


krew z krwi (czas traci znaczenie)

dla wszystkich moich kobiet pra


w moich żyłach płynie wasza krew

wszystko co kiedyś się wydarzyło

czy tego chcę czy nie chcę jest moje

słowa myśli codzienne gesty

w milczeniu niedopowiedziana reszta

i słony smak łez w chwili buntu

na bezsilność wobec


w moich oczach zbierają się wtedy chmury

cierpkie wersy zaczepione na wargach

przetrawione w moim gniewnym ja

więc wstaję i wyrzucam je na światło dzienne


walczę za was przełamując tradycję 

stereotypy wpisane w pokolenia moich pra

w ich imieniu krzyczę stop temu co w genach

z rozmysłem depczę ogniska zła

mocą wyrosłą z waszych nabrzmiałych ciszą dni

pokonałam w sobie złość

 

narodziło się zrozumienie i wdzięczność

za każdy wasz oddech spracowane dłonie

wszystkie dni wpisane w kiedyś


teraz idę bez strachu bo jestem mocna

waszą niezawinioną bezsilnością 

przecieram nowe ścieżki

dla kolejnych kobiecych ogniw w rodzie

bo ktoś musiał to zrobić dla was i dla nas 


Obraz z AI

Pozdrawiam Was ciepło i życzę dobrego tygodnia.

października 25, 2025

Wolne ptaki i spotkanie inne niż wszystkie

Wolne ptaki i spotkanie inne niż wszystkie

 


Witam wszystkich :)


W tym tygodniu miałam przyjemność spotkać z młodzieżą naszego liceum, na lekcji języka polskiego. Miało być typowe spotkanie z poetką, ale oczywiście zadbałam o to by takie nie było. Dwa tygodnie przed otrzymali jeden z moich tomików, by mieli okazję zapoznać się lekturą.

Na samym spotkaniu nie było rutynowych pytań i odpowiedzi, ale okazało się rozmową. Rozmową o wierszach, ich przemyśleniach na ich temat. Młodzi ludzie byli bardzo otwarci na ten rodzaj wiedzy. Byłam, przyznam się troszkę zszokowana, ale bardzo pozytywnie. W czasie trwania tego spotkania wyszło również na jaw, że niektórzy z obecnych młodych ludzi piszą! Piszą wiersze, ale i prozę.

Najbardziej zaskakującym i miłym akcentem było zapytanie, kiedy znów do nich przyjdę. To dla mnie, jako starszej już wiekiem poetki było największym komplementem. Na razie padła odpowiedź - może, ale w głowie narodził się pomysł, który pozwoli na dalszy ciąg tego spotkania. 

Pracujemy teraz nad formą i tematyką z Panią Bibliotekarką, która w ogóle była organizatorką tego "innego niż zwykle spotkania autorskiego".

Takie określenie między innymi dotarło do mnie już parę dni po. Pani polonistka, która byłą opiekunką klasy, bo działo się to na jej lekcjach, powiedziała, że rzuciłam ziarno, bo niektórym płonęły oczy :) Czy tak było - być może.

Przed tymi młodymi osobami całe życie, mają swoje plany, marzenia, kto wie co przyniesie im w darze czas. Mam tylko nadzieję, że uda im się osiągnąć to czego pragną na początku swojej drogi i zawsze pozostaną sobą.


Po tym spotkaniu skreśliło mi się kilka wersów, poniżej ostatnia zwrotka z wiersza, który jeszcze się pisze:


"…

wybieram tylko najpotrzebniejsze słowa

by nie przytłoczyć nadmiarem gęstego powietrza

w zgiełku można zagubić to co najważniejsze

trudno będzie wtedy opowiedzieć wolnym ptakom

o tym że nawet cisza ma swój kolor"


Dziękuję Wam za czytanie i pozostawione komentarze.

Życzę samych dobrych dni.

Obraz z AI


października 20, 2025

Noc bibliotek i spotkanie autorskie z Małgorzatą Oliwią Sobczak

Noc bibliotek i spotkanie autorskie z Małgorzatą Oliwią Sobczak

 


Witam bardzo ciepło.


Czas płynie, przed nami kolejny październikowy tydzień, a u mnie za oknem lekki przymrozek.

W ubiegłą sobotę u nas było bardzo gorąco. Noc bibliotek, jedne z ostatnich plakatów przeze mnie projektowanych i bardzo interesujące spotkanie autorskie.

Gdzieś u kogoś na blogu w komentarzach pisałam, że czytam mocne książki, czyli kryminały i thrillery. Dlaczego? może dlatego, by była odmiana i stanowiła odskocznię od tego co piszę, czyli wiersze.

Na spotkanie autorskie została zaproszona Małgorzata Oliwia Sobczak. 

Przyznam się bez bicia, że nie przeczytałam ani jednej książki tej autorki, ale po rozmowie z nią okazało się, że mamy wiele wspólnego, chociaż jest młodą pisarką. Okazało się, że kiedyś również pisała wiersze, to był punkt zaczepienia. Po dłuższej wymianie zdań wiem, że przeczytam  z wielką przyjemnością jej książki. Zakupiłam dwie pierwsze książki z serii "Kolory zła" - "Czerwień" i "Czerń".

Przede mną dzisiaj warsztaty, w środę spotkanie z uczniami Liceum, więc pewnie zacznę jutro czyli we wtorek :)


Dziękuję, że jesteście i dobrego tygodnia Wam życzę :)

Pierwszy obraz stworzony z AI.

października 16, 2025

Do następnego razu czyli moje ulubione miejsce

Do następnego razu czyli moje ulubione miejsce

 


***(morzem jesteś)


morzem jesteś

morzem przeklęcie zielonym

w którym ja muszla

o smaku dojrzałych ananasów

zatapiam głowę

wpadam po końce włosów

ginę


wyrzucona na brzeg

szumię

echem twoich

niknących

kroków


Halina Poświatowska


Halina Poświatowska, przedwcześnie zmarła należy do moich ulubionych poetek. Często wracam do jej wierszy.

Dzisiejszy post powstał z inspiracji dzięki wpisowi na blogu Tomka - tutaj. Każdy ma takie miejsce lub miejsca do których powraca, bo tam czuje się najlepiej. Dla mnie takim miejscem jest Gdynia, a raczej plaże (szczególnie jedna). Lubię tam powracać, by złapać oddech, powspominać i dać szansę nieuporządkowanym myślom. Czasami z takich strzępów powstają wersy. Kiedy nie powstają (bo i tak bywa) to i tak szum fal jest dla mnie kojący o każdej porze roku.


do następnego razu


lubię powracać na brzeg

poczuć drobiny piasku pod stopami

i dotknąć pierwszej fali


próbuję odczytać między kolejnymi

opowieści w kolorze indygo

tuż po zatopionym słońcu


chowam w dłoniach ciepło

by pozostało na dłużej

kiedy wiem że trzeba wracać


zabieram ze sobą 

kolejną muszelkę i kamyk


już tęsknię choć jeszcze długo 

słyszę szum musi wystarczyć

do następnego razu


Fotografia własna

października 14, 2025

księżyc zachowuje pozory

księżyc zachowuje pozory

 


Pora jesienna sprzyja porządkom. Po jednym ze spotkań autorskich jedno pytanie pozostało w głowie na dłużej. Jedna z obecnych dziewcząt zapytała, czy mam swoje ulubione wiersze z tych, które napisałam. Przyznam, że miałam troszkę kłopot by wybrać jeden lub kilka. Właściwie można powiedzieć, że wszystkie, ale - no właśnie jest to ale. Dlatego dłużej się nad tym pochyliłam i wyszło mi, że tak, są wiersze, do których częściej wracam, nawet się nad tym nie zastanawiając. Czy są to te ulubione? Może do nich wracam, ponieważ są nadal aktualne.

Poniżej pierwszy z takich wierszy, napisany cztery lata temu. Może i Wam się spodoba.


księżyc zachowuje pozory


wszystko co niebieskie na chwilę uwalnia

dobro tkwi zastygłe kiedy idę zbyt wolno

monotonnie brzmi dziś Caravansary 

w mojej głowie 


wysokie i niskie tony spotykają się w czarnym

punkcie od którego biegną wszystkie drogi

znajome widoki zmieniają szerokość spojrzenia

niespodziewanie


znalazłam twój grzebień i pocztówkę z pustynią

z mnogości ziaren zostało tylko jedno zdanie

zasuszone kwiaty w albumie i pusta ramka

w wątpliwym


białym świetle księżyc zachowuje pozory 

subtelności gdy przestałam czekać rankiem 

pięknie pachnie jaśminem coraz bardziej 

intensywnie


może to tylko złudzenie


Obraz z Pixabay

Wszystkiego dobrego na kolejne jesienne dni :)

października 12, 2025

To już październik

To już październik

 


Witajcie po dość długim czasie!


Zanim się obejrzałam i zobaczyłam datę ostatniego wpisu na blogu, to sama się zdziwiłam. To tak jest, kiedy wydaje się, że emerytka powinna mieć dużo czasu.

Wiele się zadziało w moim życiu przez te tygodnie. I dobrego i niekoniecznie, ale wszystko jest potrzebne w życiu.

Aktualnie pracuję z moimi koleżankami nad bardzo dużym projektem. Troszkę to nam zabrało sił i wyobraźni. Obecnie jesteśmy w miejscu, gdzie możemy złapać troszkę oddechu. Stąd znalazła się chwila, by tym wpisem dać znać, że jeszcze jestem. Ismeno, bardzo dziękuję za Twoje słowa.

Tak sobie myślę, że dopiero dzisiejsza niedziela jest naprawdę moja, ze nie mam przed sobą kolejnego terminu, że nie mam do napisania kolejnej relacji, nawet grafika pozostaje w uśpieniu.

Było kilkanaście spotkań, które pozostawiły ślady. Dobre, ale i te troszkę mniej. Każde z nich jednak to kolejne szlifowanie tego co we mnie gra najgłośniej, czyli poezja. Wiersze pisane, czytane, recenzje i te moje, które czasami gdzieś niespodziewanie wypływają. To znak, że trzeba być bardzo cierpliwym, szczególnie w tej dziedzinie. To jednak sprawia, że utwierdzam się w takim, a nie innym podejściu do sprawy.


Więc jestem, chociaż nie zaczyna się zdania od "więc", ale tak właśnie jest. Może będzie mnie mniej, ale czytam Wasze blogi, chociaż nie zostawiam komentarzy (może teraz troszkę się to zmieni). 

Na koniec wersy, które powstały jakiś czas temu, są wspomnieniowe, ale może ktoś odnajdzie w nich te własne "wyimki".

Życzę Wam samych dobrych dni i zdrowia, bo to jest najważniejsze i bardzo serdecznie pozdrawiam.


wyimkowe chwile


zdarzają się niespodziewanie

kiedy pijesz kawę lub idziesz ulicą

w stronę której nie ma

do domu z drewnianym stołem

nad którym krążą rozmowy

ludzi i twarze które pamiętasz 

z czarno - białych fotografii


nie możesz do nich zamachać dłonią

bo cię nie widzą

nie możesz o nic zapytać

bo cię nie słyszą

jesteś po tej stronie przezroczystej szyby

wiesz że już brałaś w tym udział

chociaż nie rozpoznajesz siebie

wyczuwasz tam swoją obecność


wpisujesz się ten obraz 

szukając najlepszych słów 

na określenie więzi ponad upływającym czasem

bo przecież doskonale wiesz

jesteś tutaj i teraz


rzeka płynie wciąż w tę samą stronę

niesie z nurtem ważne dla ciebie wyimki

traci znaczenie niedopita kawa

czy odłożony spacer ze względu na deszcz 

a i tak wszystko zmienia się w bardziej pewne


Obraz wal_172619 z Pixabay

Copyright © W moim jaśminowym zaciszu , Blogger