Witam wszystkich cieplutko
Dzisiaj dwa wiersze. Pierwszy to wiersz pisany przed spotkaniem z młodzieżą w tym wpisie.
Drugi to refleksja na zbliżający się czas zatrzymania, zadumy nad przemijaniem, życiem i śmiercią...
poranek (wolne ptaki)
październikowy poranek nie wzbudza entuzjazmu
porywisty wiatr wywiewa z oczu resztki snów
kroplami na szybie rozmywa ich znaczenie
pozostają tylko milczące obrazy
na białych kartkach testuję niezależne kolory
kiedy przez skórę wnika mgielna wilgoć
sprawdzają się zawsze w takich okolicznościach
kot mruczy coraz głośniej i wnikliwie patrzy
jakby wiedział dokładnie o czym myślę
wybieram tylko najpotrzebniejsze słowa
by nie przytłoczyć nadmiarem gęstego powietrza
w zgiełku można zagubić to co najważniejsze
trudno będzie wtedy opowiedzieć wolnym ptakom
o tym że nawet cisza ma swój kolor
zagęszczenie
czasami wystarczy kilka myśli
kilka obrazów by wszystko się zagęściło
wtedy pojawia się światło
przechodzi przez imiona twarze oczy
przypomnienie ich koloru
następuje ot tak
bez pstrykania palcami
wyraźniej słychać strzępy rozmów
które kiedyś umknęły
by powrócić najważniejszym znaczeniem
głośno wybrzmiewa niedokończone
kiedy wracam do źródła
do ciszy z której wyrosłam
nie przeszkadza mi to zagęszczenie
wszystko można zmieścić w bezdźwięku
ułożyć w dookreślonym porządku
kiedy wiem że nawet chmurność
ma swój czas zaistnienia



